DEMONSTRACJA LEKARZY WETERYNARII
w Warszawie
fot. 1 grupa lekarzy z
lubelskiego przed Sejmem
We wtorek,
17 kwietnia 2007 r. odbyła się w Warszawie ogólnopolska demonstracja lekarzy
weterynarii, pracowników inspekcji i wolnej praktyki. Przybyło na nią wg danych
policji, która nas rejestrowała i opisywała około 2300 osób. Trwała od godziny
10 do 15 30 i zakończyła się pod gmachem Ministerstwa Rolnictwa.
Z
Lublina wyjechaliśmy autokarem o godzinie 6 z terenu klinik wet. Dostaliśmy
ładne, białe czapeczki z logo izby. Po przerwie na kawę w zajeździe „Zakręt”
dojechaliśmy na Torwar na 9 30. Po kontroli policyjnej Roz-mawialiśmy z
koleżankami i kolegami z innych województw. Wyruszyliśmy kolumną, która
ciągnęła się na długości ponad półtora kilometra. O 11 byliśmy pod Sejmem, od
którego oddzielał nas kordon policjantów. Delegacja demonstrujących lekarzy
udała się do budynku Sejmu. Po 35 min. wróciła, nie przyjęta przez Marszałka
Marka Jurka ale rozmawiała z Wicemarszałkiem Płażyńskim. W trakcie oczekiwań wyszedł
do nas poseł PSL Marek Sawicki i wyraził poparcie dla postulatów weterynarii.
Fot.2 poseł PSL Marek Sawicki przemawia do
demonstrujących lekarzy
Potem udaliśmy się pod budynek Rady
Ministrów. Były ustawione barierki odgradzające „groźnych demonstrantów” od
rządu i policjanci, mniej liczni niż pod Sejmem. Znowu delegacja lekarzy udała
się na rozmowy ale ani premier ani żaden z wice nie znaleźli czasu dla lekarzy
wet. Poszliśmy więc do Ministerstwa Rolnictwa. Tam było trochę lepiej. Wyszedł
do nas wiceminister rolnictwa prof. Stanisław Kowalczyk, który nie był
dokładnie zorientowany w naszych sprawach ale manifestanci szybko wytłumaczyli
o co chodzi. Obiecał powołanie zespołów roboczych i negocjacje.
Fot.
3 dyskutuje wiceminister rolnictwa
prof. Stanisław Kowalczyk
Wyszła też do nas dr Ewa Lech Główny Lekarz Weterynarii, która
zapewniła o pełnym zrozumieniu sytuacji lekarzy i udziału w negocjacjach.
Fot.
4 występuje Główny Lekarz Wet. dr Ewa Lech
Na Wspólnej organizatorzy rozformowali kolumnę i grupami, w
asyście policji i straży miejskiej wracaliśmy na Torwar. Jeszcze długo trwały
dyskusje towarzyskie i w końcu rozjechaliśmy się do swoich miast. My wróciliśmy
po 21 na teren klinik przy ul. Głębokiej. 2 szczecińskie autokary wyjechały w
poniedziałek o 22 aby przybyć na demonstrację na 10 rano w Warszawie i jutro
ok. 6 rano będą po dalszych 10
godzinach jazdy w swoich domach. To przykład determinacji, zrozumienia wagi
protestu i solidarności zawodowej.
Grupa lubelska liczyła 32 osoby, miała
czytelne transparenty i białe flagi z logo izby. Organizacja dojazdów i
manifestacji była bardzo dobra i sprawna. Nie było żadnych incydentów a w
ocenie warszawskiej policji i straży miejskiej należała do bardzo spokojnych i
kulturalnych. Warszawiacy odnosili się do nas z sympatią a młodzież często nam
towarzyszyła na chodnikach.
Tekst i zdjęcia Jacek Andrychiewicz